Strefa marek
Bufffo

EAN:

9788382196795

Wydawnictwo:

Rok wydania:

2022

Oprawa:

broszurowa

Format:

196x126 mm

Strony:

362

Cena sugerowana brutto:

39.99zł

Stawka vat:

5%

Życie to nieustanny roloholizm. Czy jesteś w stanie się od niego uwolnić?
Kozanostrowski. Gdziedziesięcina. Rychłowczas. Trzech mężczyzn trzęsących miastem, a perspektywicznie światem. Trzech twardzieli śmiertelnie, a w zasadzie morderczo poważnie traktujących powierzone im zadania. Trzech przyjaciół, którzy skoczyliby za sobą w ogień. Wydaje się, że nic nie jest w stanie ich rozdzielić. A jednak Gdy jeden z kompanów wyłamuje się z ustalonego od dekad schematu, przyszłość Trójni staje pod znakiem zapytania. Jak wypadnie bilans życiowy każdego z nich, gdy będą musieli w końcu się rozliczyć ze swoich dokonań? Czy porzucą role, jakie wiele lat temu sobie wybrali?
BUfffO to przewrotna, zabójczo błyskotliwa powieść, w której popkultura miesza się ze sztuką, romans z horrorem, a Sofokles z Głowackim. Zupełnie jak w życiu
Dobrą opowieść gwarantuje jedynie skomplikowany życiorys lub równie bogata wyobraźnia. Kardynał rozpoczął górnolotnie. Każdą literacką kolację poświęciłem na rozmowy o tym, co współczesne, aktualne, dzisiejsze. Zapominając, że kolumnada, wspierająca kopułę współczesności, powstała tysiące lat temu! Prawdy powinniśmy szukać w gmachach najstarszych bibliotek. Wyłącznie na pergaminach przeszłości. Nie ma co wymyślać teorii na nowo. Obwoływać każdego pismaka, który sprzedał dwa bestsellery, bogiem prozy! Kardynał wrócił na wyznaczony dawno temu tor. Zacząłem od krytyki, żeby pobudzić wasz intelekt, zmysły, czujność Do niedawna rozprawiałem o narzędziach współczesności, aktualnej literaturze w służbie ludzkości. Ale to był błąd! Potencjał teraźniejszości bierze się z kopalni arcydzieł powstałych wieki temu! Gestykulacja kardynała stawała się coraz intensywniejsza. I dziś, w kontekście potrzeby utrzymania uwagi publiczności, czyli narodu, opowiem o faktach kulturowych, które wam w tym pomogą
Kardynał na milimetr nie przypominał bezwzględnego mordercy, który kilka godzin wcześniej stał nad kadzią z kwasem i upewniał się, czy ciała jego kleryków rozpuściły się co do kosteczki. Jakby nagle wyszedł z roli najgorszego kata, krwawego oprawcy w birecie i stał się wytrawnym kaznodzieją, czerpiącym pełnymi garściami z retorycznych dokonań świętych filozofów.